środa, 15 maja 2013

01. Akai


Najlepsze co może człowiek ofiarować po krwi, to łza.
- Alphonse de Lamartine

Przemieszczał się bezszelestnie, z gracją, odpowiadającą wojownikowi. Była chłodna noc, padał deszcz, a księżyc przysłoniły chmury i nie zalewał ziemi swym blaskiem. W lesie panował mrok i idealna cisza, słychać było najdrobniejszy szelest, nie mógł pozwolić sobie na błąd. To zniweczyłoby cały plan, który wcześniej ułożył sobie w głowie.

Znajdował się teraz na nizinach Asury, nigdy nie zastanawiał się skąd mieszkańcy wzięli nazwę tego miejsca. Słyszał plotki o starożytnym magu, który stąpał po tej ziemi i zabijał demony. Podobno niziny zostały tak nazwane na jego cześć. To miejsce zawsze było kiepską kryjówką, teraz także. Wszędzie był odsłonięty teren, jedynie małą część nizin zajmował las, w którym się znajdował.

Dostał misję, kolejną, w końcu był najlepszy. Pracował w organizacji zwanej Akai. Skąd ta nazwa? Czerwień oznaczała krew, a Czarne Diabły specjalizowały się w odbieraniu życia. Tak, nazywali siebie Czarnymi Diabłami, sam nie wiedział dlaczego. Krótko mówiąc, tam, gdzie pojawiały się Czarne Diabły, było pełno krwi – Akai.

Oprócz Czarnych Diabłów istniały również Białe Diabły. Byli nimi wszyscy ludzie, nienależący do organizacji. To była grupa neutralna, rzadko uczestniczyli w sprawach Akai. Wyjątek stanowili ci, którzy popełnili jakąś zbrodnię. Takich nazywano Szarymi Diabłami. On teraz ścigał jednego.

Każda grupa miała swój własny symbol. Akai nosili go na prawym ramieniu, to było jak drugie serce. Symbolem Czarnych Diabłów była Kobra Królewska, gdzie się nie ruszyli, wszystko zatruwali swoim jadem. Białe Diabły nosiły znak Anioła, choć zapewne o tym nie wiedzieli. Zazwyczaj nanosiło się ten symbol na mapach lub notatkach. Szare Diabły oznaczało się znakiem Śmierci. Nigdy nie dowiedział się skąd wzięto takie pomysły.

Skoczył, a ciemna szata zaszeleściła na wietrze, krople deszczu uderzyły w niego mocniej. Nie spadł na ziemię, ale na młodego mężczyznę, biegnącego pod drzewami. Ten starał się wyrwać, jednak chłopak był zbyt silny. Przyłożył ofierze do szyi sztylet, który wyjął zza paska.

- Rusz się, a poderżnę ci gardło – zasyczał przy uchu mężczyzny, po którego skórze jak na zawołanie, spłynęła stróżka krwi. Oczywistym było, że i tak zginie, ale to nie miało znaczenia, nie musiał wiedzieć. Jeśli znów zabije kogoś bez wyraźnego rozkazu, nie skończy się na zwykłym upomnieniu, jak to było dotychczas.

Podniósł się, ciągnąc za sobą, w górę, rzezimieszka. Wyjął spod swojego płaszcza linę i związał jego ręce mocno. Zwykły środek ostrożności, nie miał zamiaru cały czas go pilnować. Pchnął go przed siebie i ruszył do siedziby Akai, musiał oddać mężczyznę odpowiednim władzom.

Kiedyś zastanawiał się kto sądzi Szare Diabły, ale teraz mało go to obchodziło. Wiedział tyle, że wyrok ustalała rada. Musieli być bardzo dopasowani, bo ów rada składała się z kilku członków, a karą zwykle była śmierć.

- Kim jesteś? – Od samego początku mężczyzna zastanawiał się jak taki młody chłopak mógł go złapać. Wyglądał na słabego, w dodatku, wcześniej widział go daleko za sobą. Jak zdołał go wyprzedzić? – Słyszałeś mnie?

- Nie umiesz podróżować w ciszy? – Nie miał ochoty na rozmowy, poza tym… Może i miał w sobie coś z demona, ale nadal odczuwał współczucie. Dlatego im mniej wiedział o swojej ofierze, tym lepiej.

- Cisza jest taka nudna…

- Nie igraj ze mną. – Doskonale znał te sztuczki, próby odwrócenia uwagi. Był na to za sprytny. – Jeśli twoi przyjaciele nadal mają zamiar za nami iść, to zapewniam, że zginą. – To też już znał. Od początku wiedział, że ktoś za nimi idzie, jednak nie miał zamiaru nic z tym robić. Znajomi Szarego Diabła byli niewinni i nie on decydował o ich losie.

Przestał się odzywać, co było mu na rękę. Odkąd w jego ciele zamieszkał Demon, rzadko z kimś rozmawiał. Czasem Akum odzywał się do niego, jednak ostatnio umilkł. Na początku nie potrafił go opanować, ale Demon był za słaby, żeby się wydostać. Potrzebował nosiciela, więc nauczył go kilku sztuczek, żeby umiał się bronić. Do domu nie chciał wracać, a kiedy pokonał członka Akai, automatycznie stał się Czarnym Diabłem, nie przeszkadzało mu to. Dopóki miał gdzie spać i co jeść, mógł wykonywać różnego rodzaju misje, mógł też korzystać z dodatkowych przywilejów.

Cały świat znał potęgę Akai, a on był jednym z najlepszych. Kiedy Demon go uczył, nie przypuszczał, że stanie się na tyle silny, żeby zatrzymać go w swoim ciele. Akum dawał mu dodatkową siłę i wytrzymałość. Miał też wyostrzone zmysły, dlatego często wsłuchiwał się w ciszę, której inni nie słyszeli. Akai nigdy nie pozwoliłoby sobie na stratę tak cennego Czarnego Diabła, więc robili wszystko, żeby go zatrzymać. Nawet jeśli podpisał się pod kodeksem i go nie przestrzegał, był traktowany łagodniej niż reszta grupy. Było mu to na rękę.

- Jesteś z Akai? – Nie zatrzymał się, tylko pchnął Szarego Diabła dalej. Miał go przed sobą, więc nie obawiał się ataku z jego strony. Słyszał też ruchy małej grupki, podążającej za nimi, więc nie musiał się o nic martwić. Odpowiedź uznał za bezsensowną, skoro dostrzegł symbol na jego ramieniu, powinien się domyślić.

- Pochyl się. – Kiedy go nie posłuchał, po prostu wepchnął go do wąskiej przepaści. Usłyszał krzyk, ale nie bardzo się tym przejął. Wskoczył za nim, a kiedy wylądował na nogach, spostrzegł mężczyznę, leżącego na ziemi. – Ostrzegałem. – Podniósł go i skierował się z nim dalej. – Jesteśmy teraz pod zamkiem Akai, więc siedź cicho, jeśli nie chcesz zginąć. – Uśmiechnął się szyderczo, kiedy poczuł jak przechodzą przez niego dreszcze. Czyżby się bał?

Nie minęło dużo czasu, może z pół godziny, kiedy doszli do drewnianych wrót. Otworzył je i wszedł do środka, ciągnąc za sobą Szarego Diabła. Następnie przesunął go przed siebie, tak, jak wcześniej. Czekał już tam Przewodnik. Nazywał go tak od samego początku, przewodził grupą tych Czarnych Diabłów, którzy znajdowali się w Lokir. To nie była duża kraina, wzniesiono tutaj ich zamek i kilka wiosek. Jednak miejsce to wzbogacała duża ilość zwierzyny i roślinności. Przewodnik przyjrzał się uważnie Szaremu Diabłu.

- Nic mu nie zrobiłem – zapewnił. – Był wyjątkowo grzeczny. – Nie żartował, większość jego ofiar była, co najmniej poturbowana, kiedy stawały przed obliczem Przewodnika.

- Doskonale, możesz odejść. Teraz ja się nim zajmę. – Ich przywódca nie był już tak młody, miał siwe włosy, brodę i zmarszczki na twarzy. Jednak nadal zachował swoją surowość, mimo wieku.

- Tak jest. – Odszedł. Później przyjdzie tu po kolejną misję. Wiedział, że następna ma być w terenie, co znaczy, że będzie musiał daleko wyjechać.

4 komentarze:

  1. Jest! :D Jak to dobrze znowu widzieć. Mam nadzieję, że niedługo pojawi się tutaj reszta rozdziałów.
    Szczerze mówiąc, zawsze zastanawiałam się, dlaczego Szare Diabły akurat są szare. :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z tego samego powodu, dla którego adres to "cinereo" ;)

      Usuń
  2. Dobrze, nie mogę znaleźć spamu pośród tych kosmicznych nazw więc przepraszam.
    Ale sama chciałaś!
    Będziesz żałować, mogę obiecać, bo ja noga jestem. Nożna
    http://swimming-with-kraken.blogspot.com/
    Ale nie mów, że nie ostrzegałam.

    OdpowiedzUsuń
  3. Zacznijmy od tego, że świetnie piszesz. Zazdroszczę :> Rozdział mi się podoba, chociaż jak na razie nie wiem o co do końca chodzi. Ale tak powinno być, prawda? ^^ Dobra, biorę się za resztę ;3 [już wielbię tego chłopaka]

    OdpowiedzUsuń